sobota, 24 stycznia 2015

Prolog


"Hej, ja przed tobą się rozbieram

Zrzucam zmięte brudne myśli

I przed tobą umieram
Chore serce otwieram
Bez znieczulenia
Hej, ja przed tobą się rozklejam
Wcieraj ciepłe lepkie wspomnienia
Tylko w tobie nadzieja
Teraz chore serce otwieraj
Bez znieczulenia
Bo w mojej głowie zamieć
Czarne, czarne chmury
Zawierucha, deszcz do spółki z gradem
Jakieś obce znów głosy podpowiadają mi bzdury
Tak trudno mi, trudno mi, trudno mi, trudno mi być"




         Pamiętasz tamte czasy? Tego dnia kończyłam 18 lat, a Ty w prezencie, zabrałeś mnie na koncert naszego ukochanego zespołu. Byliśmy tacy szczęśliwi. Skakaliśmy jak wariaci i zarzucaliśmy głowami, niczym rasowi metalowcy. To nic, że byłeś króciutko ostrzyżony, bo moje długie czarne włosy, z niebieskimi wtedy, końcówkami nadrabiały za dwoje. 
          Mówią, że szczęście  trwa krótko. Trzeba na nie zapracować i opłacić je, latami bólu i niepowodzeń. To prawda, tylko, że w naszym przypadku wszystko było na odwrót. Przez te wszystkie lata byliśmy szczęśliwi i w końcu los zechciał za to zapłaty. Bóg się zabawił i wystawił nas na ciężką próbę. Twoja siła i wiara pozwalała Ci, całe życie, zwalczać te kłody, ale ja tylko z pozoru byłam twarda. Zawsze mówiłeś, że jestem jedyną kobietą, która potrafi szybko i bezboleśnie podjąć decyzję, nie licząc się z konsekwencjami. I skoro potrafię zmierzyć się z każdym problemem, to nikt i nic nigdy mnie nie złamie. Lecz złamało. Wybór przed którym zostałam postawiona chyba zmienił wszystko. 
                 Tęsknię za starymi czasami. Za beztroską. Za pobudkami z Twojej strony. Za spacerami po Krupówkach czy odpoczynkiem w postaci leżenia u któregoś w pokoju i słuchania muzyki, Nawet tęsknię za piskami Twoich fanek, których przybywało z każdym sukcesem. Tęsknie za przesiadywaniem w kawiarniach gdzie ja mogłam zjadać już piąte ciastko, a Ty patrzyłeś z zazdrością bo musiałeś pilnować wagi. 
                   Przyjaźń przetrwa, ale niepewność pozostanie. Czy ona nie zmażę naszego spokoju? Czy kiedyś bez przeszkód znowu pójdziemy nad Morskie Oko, aby przegadać godziny, a potem oberwać szlaban od rodziców za późny powrót? Czy nigdy nie poczuję ukłucia zazdrości, kiedy spotkam Cię z Nią w kawiarni? Tam gdzie kiedyś chodziliśmy we dwójkę. Nie mam jednak żalu. To wszystko zaczęło się ode mnie. Od znieczulenia, które stosowałam na Twoją osobę. Od Niego. 


"Bo w mojej głowie zamieć
Czarne, czarne chmury
Zawierucha, deszcz do spółki z gradem
Jakieś obce znów głosy podpowiadają mi bzdury
Tak trudno mi, trudno mi, trudno mi, trudno mi być
Z tobą razem"




*** 

Cóż ja mogę powiedzieć.
Początki są trudne, ale żyję nadzieją, że mój nie jest tak dramatyczny.

Pomysł się rzucił, postanowiłam się podchwycić bo spontaniczność w moim przypadku, daje dobre skutki, a przygotowanie - tragiczne. Pozdrawiam serdecznie :)

2 komentarze:

  1. Gdy tylko przeczytałam pierwsze zdanie, stwierdziłam, że musze tutaj być! Czekam na pierwszy rozdział i zapraszam do siebie http://ucieczka-w-inna-przestrzen.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny blog! Zakochałam się w tym opowiadaniu od pierwszego...zdania :*
    http://norwegian-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń